Podczas wędrówek po górach, łąkach i lasach, jakie odbywamy naszą rodzinną gromadką, mieliśmy różne przygody, w tym również kulinarne. Nie raz, gdy już byliśmy daleko od domu, a nadeszła pora posiłku, okazywało się, że zapomnieliśmy zabrać tego i owego i trzeba było kombinować. Efekty bywały różne.
Jedną z potraw, przygotowanych w takich nieoczekiwanych warunkach, była zupa zielonych ogórków. Kiedyś po kilku godzinach marszu zatrzymaliśmy na polance; zobaczyłam, że mam w plecaczku zielone ogórki, kilka kanapek z wędliną i cztery maciupeńkie pudełeczka mleka, zabrane z kawiarni – ostatniego miejsca cywilizacji, skąd ruszyliśmy pieszo w dzikie ostępy.
Zapędziłam młodzież do zbierania szczawiu, drobno posiekane ogórki i szczaw udusiłam w misce kocherowej na maśle zeskrobanym z kanapek i doprawiłam mlekiem. Pieczywo wystąpiło w charakterze grzanek.
Ponieważ wszyscy chwalili danie, powtórzyłam tę przypadkową „recepturę” w warunkach domowych, dodając przyprawy, jakimi przedtem nie dysponowałam.
Podaję przepis:
- Ogórki zielone – mniej więcej po 2 ogórki na osobę – obrać ze skórki i zetrzeć na drobnej tarce, dusić na maśle z koperkiem 10-12 minut.
- Dodać trochę posiekanego szczawiu – im więcej szczawiu, tym zupa kwaśniejsza – dusić jeszcze 5-7 minut. Doprawić pieprzem i szczyptą soli. Dodać śmietanę, śmietankę lub skondensowane mleko.
- Posypać posiekanym świeżym lub suszonym koperkiem.
- Aby podać jako zupę – trzeba mieszaninę uzupełnić rosołem do odpowiedniej konsystencji.
Bardzo dobre są też naleśniki nadziewane gęstą masą z zielonych ogórków duszonych ze szczawiem. Na zimno i na gorąco.