Tegoroczne słoneczne i upalne lato nasyciło słodyczą nawet cierpkie kulki tarniny. W lasach pod Przasnyszem znaleźliśmy miejsce, gdzie krzewy były obsypane owocem, a przymrozki sprawiły, że nie trzeba tarek umieszczać w zamrażalniku, aby pozbawić je goryczy.
Tarnina ma wartości lecznicze – wywary i nalewki z tego owocu stosowano w przypadkach biegunki, nieżytów żołądka, krwotoków wewnętrznych, obniżenia odporności organizmu, przeziębień. A tarniówkę niektórzy smakosze cenią bardziej niż legendarną dereniówkę.
Z cierpkich niebieskawych kulek robię sok, nalewkę i sos na podobieństwo gruzińskiego tkemali. Wprawdzie duża pestka i niewielka ilość miąższu zniechęcają do drylowania, ale można sobie z tym poradzić w prosty sposób.
Sok z tarniny
- Opłukane i osączone owoce zalewam wrzątkiem tak, aby je pokrył, i zostawiam w garnku na noc.
- Następnego dnia zagotowuję całość, zlewam sok, zalewam nową porcją wrzątku, zostawiam na noc.
- Rano zlewam sok – mieszam go z tym pierwszym, dodaję cukier – mniej więcej półtorej szklanki na kilogram tarniny – zagotowuję, rozlewam do buteleczek, pasteryzuję.
Kieliszek takiego soku usuwa stany zimowego przygnębienia i łagodzi skutki przeziębienia.
Sos na w rodzaju gruzińskiego tkemali
- Owoce zalewam wrzątkiem, zagotowuję, gdy trochę przestygną, usuwam skórki i wybieram pestki.
- Dodaję trochę musu z jabłek lub gruszek, doprawiam czosnkiem, solą, pieprzem, cukrem, ostrą papryką i kolendrą.
- Ten wyrazisty sos znakomicie podkreśla smak wędlin z dziczyzny, mięsa i ryb z rusztu. Z przygotowaniem jest z sporo papraniny, ale wolę sos z tarniny niż z rosnących w sadzie śliwek węgierek: ma ten jeden w swoim rodzaju smaczek, jaki dają tylko rośliny dziko rosnące.
Nalewka z tarniny
- Kilogram owocu, kilogram cukru, litr spirytusu.
- Owoce zasypuję cukrem i zalewam spirytusem, odstawiam na kilka dni w ciepłe miejsce, następnie zlewam płyn do ciemnej butelki i odstawiam do chłodnej spiżarni.
- Nalewka jest gotowa dopiero po sześciu miesiącach, ale warto poczekać, bo poprawia humor jak mało co.