Jestem kosmetyczką i bardzo lubię mój zawód. Od lat dbam o zdrowie skóry moich klientek i klientów. W zależności od potrzeb wykorzystuję zarówno dawne, jak i nowoczesne środki pielęgnacji.
Stare książki kucharskie, pisane przez doświadczone gospodynie, wyraźnie podkreślają wartości owoców i warzyw sezonowych. To, co dojrzałe i świeże – jest po prostu najlepsze. Teraz na straganach widać stosy pięknych dyń – warto użyć ich nie tylko do przygotowywania zup, zapiekanek, placuszków, czy co tam komu w duszy gra, ale też do świetnych maseczek, które stosowane na twarz i ciało odświeżą, nawilżą i wygładzą skórę.
Dynia jest prawdziwym skarbcem; te piękne jagody zawierają beta karoten, witaminy E i C, wapń, fosfor magnez, żelazo i cynk – wszystkie te składniki działają korzystnie na skórę. Często osiągają rozmiary XXXL, więc bywa, iż nie cały miąższ zostanie wykorzystany do potraw. Maseczki z dyni można stosować do cery suchej i do cery tłustej, a także w przypadku trądziku. Można je robić z miąższu surowego i upieczonego (rzecz jasna, bez soli).
Oto przepisy:
- Zblendowaną surową dynię mieszamy z gęstym jogurtem, łyżeczką zmielonego siemienia lnianego, nakładamy na oczyszczoną skórę twarzy, po 20 minutach zmywamy letnią wodą.
- Zblendowaną pieczoną dynię mieszamy z oliwą z oliwek i żółtkiem, nakładamy na twarz na 20 minut, następnie zmywamy letnią wodą.
- Zblendowaną surowa dynię mieszamy z ubitym białkiem jajka, łyżeczką słodkiej śmietanki, zmielonym siemieniem lnianym, nakładamy na twarz, po 20 minutach zmywamy letnią wodą.
- Zblendowaną surową bądź pieczoną dynię mieszamy z ugotowanym bez soli, rozgniecionym na papkę ziemniakiem, dodajemy łyżkę oleju lnianego, nakładamy na twarz, po 20 minutach zmywamy.
Te same maseczki można stosować na całe ciało. Odżywią, odmłodzą, nadadzą skórze zdrowy wygląd.