Koncert Łukasza Jemioły zawsze jest pełen niespodzianek: podczas spektaklu artysta z łatwością przechodzi od pieśni do słów Juliusza Słowackiego i ks. Jana Twardowskiego do utworów lekkich, dobrze znanych szerokiej publiczności. Błyskotliwą interpretacją odsłania najrozmaitsze odcienie uczuć, z lekkością zmienia nastroje od nostalgii i rozpaczy do przepysznego żartu. Jego występy, tak jak jego pierwsza płyta, to ogrody pełne piosenek różnych gatunków i barw.
Barbara Walicka: Czy ma Pan ogród?
Łukasz Jemioła: Oczywiście, mam… Jest ogromny. I ciągle się rozrasta.
BW: Czy poświęca Pan mu dużo czasu?
ŁJ: Mnóstwo. Często pracuję w nim całymi popołudniami, wieczorami. Czasem prace trwają do północy, a nawet dłużej, prawie do rana.
BW: Wynika z tego, że uprawia Pan jakieś niezwykłe, bardzo oryginalne gatunki. Takie które chyba nie potrzebują wiele słońca. Co rośnie w Pana ogrodzie?
ŁJ: Tak, uprawiam gatunki szczególne. Takie, które najlepiej czują się na scenie, w świetle reflektorów, w dodatku wieczorami i nocami. Powiem krótko: w moim ogrodzie rosną piosenki Jest ich wiele. I wciąż się mnożą. Są krótsze i dłuższe, smutne i wesołe… Śpiewam od zawsze, a z gitarą bardzo późno, bo od 18. roku życia.
BW: Skąd Pan bierze „sadzonki”, czyli, innymi słowy, skąd Pan czerpie teksty, muzykę?
ŁJ: Lubię każdy tekst, który mówi coś wartościowego o świecie. Nawet teksty disco polo i ich popularność są dla mnie sposobem komentowania współczesności – są przykrym jej komentarzem…
BW: Wiem, że w Pana repertuarze są piosenki bardzo proste, może czasami korci Pana, żeby oprawić muzyką teksty wzniosłe, na przykład jakąś Wielką Improwizację.
ŁJ: Na mojej płycie jest kilka wierszy Juliusza Słowackiego i piosenka podwórkowa Syn ulicy. Staram się nie zamykać na żadną estetykę.
BW: Jakie planuje Pan “nowe nasadzenia” – czyli nowe piosenki.
ŁJ: Cały czas tworzę nowe rzeczy. Nie zawsze własne piosenki, ale sporo pracuję przy innych projektach.
BW: Kiedy i gdzie będzie Pana najbliższy koncert?
ŁJ: Duży występ w Warszawie mam w Operze Narodowej 29.06 z Kantatą Włodka Pawlika. Serdecznie zapraszam!
BW: A teraz pytanie ogrodnicze. Jeżeli chciałby mieć Pan ogród, to czy wolałby całkiem dziki czy zaprojektowany co do listka?
ŁJ: Ogród wolałbym dziki, przyroda naturalna wydaje mi się bardziej ciekawa i piękna.
BW: Kiedy po występie, na którym była nasza redakcja, Pan i towarzyszący zespół otrzymał kwiaty, rozdaliście je publiczności. To wyjątkowo miły gest. Czy jest jakiś bukiet, który sprawił Panu największą przyjemność? Jakie to były kwiaty?
ŁJ: Otrzymywałem różne kwiaty, ale tak naprawdę chciałbym kiedyś dostać bukiet z marchwi. Bardzo lubię marchewkę.
BW: Jaką piosenkę ze swojego repertuaru zaśpiewałby Pan naszym czytelnikom?
ŁJ: Zaśpiewałbym Umówiłem się z nią na dziewiątą, tam jest taki ładny bukiecik róż.