Ta sałatka powstała całkiem przypadkowo: w progu nieoczekiwanie stanęli bardzo mili goście, a w domu miałam tylko kilo ugotowanego już i wyłuskanego bobu, a lodówce to, co zostało z obiadu, czyli garstkę ugotowanej zielonej fasolki, 2 pomidory obrane ze skórki, 1 pieczoną czerwoną paprykę, 1 świeżego ogórka, 2 małosolne, 1 ugotowaną marchewkę, 4 ugotowane młode kartofle, 1 jajko na twardo.
Wsypałam bób do dużej miski, dodałam dość grubo pokrojone reszki, wymieszałam, a ponieważ smak był niezdecydowany, dodałam drobno posiekaną cebulę, ząbek czosnku, trochę koperku i sporo natki pietruszki. Zalałam sosem zrobionym z 2 łyżek musztardy sarepskiej, 2 łyżek majonezu i 2 łyżek kwaśnej śmietany doprawionych solą, cukrem i pieprzem. Wymieszałam i podałam.
Wszystkim smakowało połączenie delikatnych warzyw z musztardą; pytali o przepis.
Prócz śladów odkrytych przez archeologów o obecności bobu na stołach i w kulturze starożytnych Egipcjan i Greków świadczą różne wątki spotykane nie tylko w literaturze, lecz także w ówczesnych wierzeniach. Na przykład kapłani egipscy nie jadali bobu, uważając go za pokarm nieczysty. A Pitagoras bobu w ogóle nie brał do ust; wierząc, iż stanowi łącznik między światem ziemskim a pozaziemskim. Uważał jedzenie bobu za zbrodnię, bowiem w takim ziarnku mogła przebywać dusza któregoś z przodków…
Bób jest warzywem smacznym i bardzo wartościowym: prócz znacznej ilości witamin z grupy B i błonnika, charakteryzuje się też wysoką zawartością białka, tak więc może być stosowany w dietach wymagających ograniczenia białka zwierzęcego. Toteż skoro zakaz obowiązujący kapłanów egipskich i pitagorejczyków nas nie dotyczy, raczmy się bobem, szczególnie teraz, gdy jest młody. I taki smaczny.
Zdjęcia: Barbara Walicka