Ta przystawka ma wyjątkowo oryginalny, wręcz zadziwiający smak: zapisaną na ostrakonie receptę odczytali archeologowie podczas wykopalisk w Pompejach. Szukając różnych przepisów z kuchni starożytnych, wyszperałam ten przepis i zaintrygowana niespotykanym zestawieniem – natychmiast go wypróbowałam Na szczęście zastosowałam się dokładnie do wskazań i użyłam naprawdę dorodnych, dojrzałych owoców, co okazało się bardzo ważne; kiedy, zasmakowawszy w tej kompozycji, przygotowałam ją z brzoskwiń, które długo leżały w chłodni, wynik był o klasę niższy.
Ale ad rem
Dojrzałe owoce obrać ze skórki, po usunięciu pestek pokroić w ósemki i polać sosem z miodu, octu winnego, pieprzu, łyżeczki sosu ostrygowego lub sojowo-grzybowego, ziaren kminku, posiekanych drobno listków mięty i natki pietruszki. Kminku i pieprzu nie żałować. Oczywiście w oryginalnej recepturze nie było mowy o sosie sojowo-grzybowym ani ostrygowym, należało dodać garum, czyli sosu ze sfermentowanych ryb, jednej z ulubionych przypraw starożytnych Rzymian.
Zachęcam do prób: bardzo ciekawy efekt daje połączenie kminku, który zwykliśmy kojarzyć z pieczenią wieprzową lub kapustą, pieprzu, pietruszki i mięty z bogatym smakiem i aromatem brzoskwiń.
Talerzyk popielic
To wspaniały owoc. Świadczy o tym zupełnie rozkoszna przygoda, jaką przeżyłyśmy w śródleśnej beskidzkiej chatce, na której strychu od wielu pokoleń mieszkają nietoperze i popielice. Kiedyś moja przyjaciółka Basia przywiozła tam przepiękne brzoskwinie – wyjątkowo dorodne i dojrzałe. Ułożyła je jak dekorację w koszyczku na półce w spiżarni. Siedziałyśmy w izbie przy śniadaniu, gdy w pewnej chwili doszło nas stamtąd głośne mlaskanie: popielice dobrały się do owoców i pałaszowały je ze smakiem. Były tak zajęte jedzeniem i tak ufne, że nikt im nic złego nie zrobi, że nie przerwały degustacji, gdy podeszłyśmy bliziutko. Mogłyśmy im robić zdjęcia z odległości metra. Gdy się nasyciły i odeszły od tych smakołyków, resztę brzoskwiń położyłyśmy w kuchni na talerzyku – który został nazwany „talerzykiem popielic”. Od tamtego czasu dzielimy się z nimi dojrzałymi owocami, znamy ich upodobania – wiemy, że smakują im owoce bardzo dojrzałe i bardzo słodkie – jabłka, gruszki, maliny, a najbardziej dojrzałe morele i brzoskwinie. Za tymi ostatnimi wprost przepadają.
Brzoskwiń używam też do sarniny i kaczki – po prostu na kawałku pieczeni lub obok przed podaniem kładę połówkę owocu, może być z puszki. To ładnie wygląda i bardzo podnosi aromat pieczystego.